Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona podczas Mszy św. sprawowanej z okazji zakończenia Roku Jubileuszowego 50-lecia koronacji obrazu Matki Bożej Miłosierdzia.
18 listopada 2018 r.
Parafia pw. Narodzenia NMP
Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia w Piekoszowie
Dostojny Biskupie Janie, Pasterzu Kościoła Kieleckiego,
Drodzy Współbracia w Chrystusowym Kapłaństwie,
Wszystkie Osoby Życia Konsekrowanego,
Przedstawiciele życia publicznego,
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu,
Wśród siedmiu koronacji, jakich w ciągu 1968 roku, w różnych sanktuariach w naszej Ojczyźnie, dokonał kardynał Stefan Wyszyński, metropolita gnieźnieński i warszawski, prymas Polski, znalazła się również koronacja tutejszego XVII wiecznego obrazu Matki Bożej Miłosierdzia. Przybywając w dniu koronacji z Warszawy przez Kielce do Piekoszowa – jak możemy to odnaleźć odnotowane w codziennych osobistych zapiskach Prymasa Tysiąclecia – i nawiedzając tutejszą świątynię, był On wówczas – jak sam tam zapisał – pod urokiem dużego, pięknego kościoła, wymagającego jednak remontu. Wspominał również, że w świątyni nie znać oznak kultu, żadnych wotów nie widać. Jednak najwspanialszym votum – zaznaczył wówczas Ksiądz Prymas – jest żywa obecność i religijność ludu, który raduje się z dziecięcą prostotą. Nakładane przez Niego na skronie Jezusa i Maryi korony, a także sam tytuł czczonej tutaj od wieków Matki Bożej Miłosierdzia, świadczą – jak mówił już w swej koronacyjnej homilii – że Maryi zawierzyliśmy, zaufaliśmy, doznaliśmy opieki i pomocy i oto w ten sposób wdzięcznym sercem dziękujemy. Widział zatem samą koronację jako wyraz szczególnej wdzięczności i miłości dla Tej, w której – jak czytamy jeszcze w jego koronacyjnej homilii – dokonało się wyjątkowe i jedyne macierzyństwo, które powiązało w sobie ludzkie i Boże. Słowo Przedwieczne, druga Osoba Trójcy Świętej, zapragnęła być na ziemi pośród synów Bożych (…) Tę drogę wybrał sam Bóg dla Słowa Przedwiecznego, które w Maryi Dziewicy Ciałem się stało (…) W Maryi więc dokonało się przedziwne powiązanie nieba i ziemi, Bożego i ludzkiego, Syna Bożego z synami ludzkimi, synami ziemi (…) Trzeba było ukazać światu doskonały wzór połączenia spraw ludzkich i Bożych (…) potrzebne było ukazanie drogi, trzeba było pociągającego wzoru.
Umiłowani w Panu Siostry i Bracia!
Wspominając dziś uroczyście pięćdziesięciolecie piekoszowskiej koronacji, i my także stajemy wobec tego szczególnego wzoru. Oczyma wiary dostrzegamy bowiem nie tylko sam cudowny Wizerunek Maryi, ale nade wszystko Tę, która otworzyła swe matczyne łono, aby mogło dokonać się wcielenie Syna Bożego. W światłach czytanej nam przed chwilą Ewangelii o zwiastowaniu narodzenia Chrystusa, widzimy kobietę, w której w rzeczywisty sposób dokonało się – jak wskazywał wówczas Prymas Tysiąclecia – przedziwne powiązanie nieba i ziemi, Bożego i ludzkiego, Syna Bożego z synami ludzkimi, synami tej ziemi. W Niej więc dokonało się również przedziwne powiązanie naszego życia z Chrystusem. Stając bowiem dziś, tutaj, wobec Niej, obecnej w swym piekoszowskim wizerunku Matki Bożej Miłosierdzia, za papieżem Franciszkiem i my powtarzamy: pod Twoim płaszczem, Maryjo, jest miejsce dla wszystkich, bo Ty jesteś Matką Miłosierdzia. Twoje serce pełne jest czułości dla swoich dzieci: czułość Boga, który od Ciebie przyjął ciało i stał się naszym bratem, Zbawicielem każdego mężczyzny i każdej kobiety. W tajemnicy wcielenia Jezus stał się bowiem bratem każdej i każdego z nas, we wszystkim do nas podobny, z wyjątkiem grzechu. W tajemnicy odkupienia – jak przypominał dziś z kolei w swym Liście Tytusowi święty Paweł – z miłosierdzia swego nas zbawił (…) abyśmy usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego. Przyjmując już z Maryi Dziewicy nasze ludzkie ciało, Bóg okazał nam swoje miłosierdzie. To Jezus Chrystus – jak przypominał nam w swej papieskiej bulli ogłaszającej Rok Miłosierdzia papież Franciszek – jest przecież obliczem miłosierdzia Ojca. W Nim ono stało się żywe, widoczne i osiągnęło swoją pełnię. W swoim Synu, narodzonym z Maryi Dziewicy, Bóg objawił nam w sposób ostateczny swoją miłość i swe miłosierdzie. On, Syn Boży, we wszystkim kim był, co czynił i czego nas nauczał przybliżał nam przecież miłość i miłosierdzie Ojca. Swoimi słowami, gestami i całą swoją osobą objawił miłosierdzie Boga. Biorąc więc z Maryi Dziewicy dosłownie to, co ludzkie, nasze ludzkie ciało, powiązał w sobie samym, w nim, w swym ciele to, co Boże. Dokonując zaś przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie naszego odkupienia, wyzwolenia nas z grzechu i śmierci, na ogrom naszego grzechu odpowiedział pełnią przebaczenia. Matka zaś Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, Matka Boża i nasza Matka – jak jeszcze raz przypominał nam w Roku Miłosierdzia papież Franciszek – kobieta, w której życiu wszystko zostało ukształtowane i przeniknięte przez obecność miłosierdzia, które stało się ciałem, nie przestaje nam więc powtarzać: chodźcie, zbliżcie się z ufnością, wejdźcie a otrzymacie dar Miłosierdzia, nie lękajcie się, nie wstydźcie się. Ojciec czeka na was z otwartymi ramionami, by wam przebaczyć i przyjąć was w swoim domu, by okazać i wam swe miłosierdzie.
Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!
Ukoronowana pięćdziesiąt lat temu piekoszowska Matka Boża Miłosierdzia, swoją matczyną obecnością i swoim wstawiennictwem, łącząc i związując niebo i ziemię, Boże i ludzkie, uczy nas wołania do Boga o miłosierdzie. Uczy nas też pokładania ufności w miłosierdziu Pana. Ona przecież według zapowiedzi, którą usłyszeliśmy przed chwilą we fragmencie z Księgi Przysłów, została od wieków wybrana i przygotowana przez miłość Ojca na to, aby stać się Arką Przymierza między Bogiem i ludźmi. Spoglądając na nas ze swego ukoronowanego Cudownego Wizerunku zdaje się więc i nam teraz za Autorem Księgi Przysłów powtarzać: słuchajcie mnie (…) przyjmijcie naukę moją i stańcie się mądrzy, pouczeń mych nie odrzucajcie. Błogosławiony bowiem, a więc szczęśliwy ten, kto mnie słucha, kto do mnie przychodzi i kto co dzień u drzwi moich czeka, kto czuwa u progu mej bramy, kto do mnie się zwraca, ten znajdzie życie i uzyska łaskę u Pana. W ten sposób Maryja, Matka Boża Miłosierdzia, wyprasza nam u Boga miłosierdzie i prowadzi nas na spotkanie z Miłosiernym Panem. Ile nam właśnie o tym, o doświadczonym tutaj miłosierdziu Boga, o otwartym sercu Boga dla nas, o otrzymanym od Niego przebaczeniu i miłosierdziu, mogłyby opowiedzieć mury tej świątyni, będące tutaj świadkami naszych modlitw i otrzymanych w ciągu wieków tylu łask. Ale – jak wskazywał nam jeszcze podczas swej wrześniowej modlitwy w wileńskiej Ostrej Bramie papież Franciszek – Matka Miłosierdzia, jak każda dobra matka, stara się również zjednoczyć rodzinę i podpowiada: szukaj swego brata. W ten sposób – tłumaczył Ojciec Święty – otwiera drzwi do nowego świtu, do nowej jutrzenki. Dzisiaj – mówił wtedy w Wilnie papież Franciszek – czekają na nas dzieci i rodziny z krwawiącymi ranami (…) są one rzeczywiste, konkretne, a ze swego mroku i bólu wołają, abyśmy przybliżyli do nich jaśniejące światło miłosierdzia. To bowiem miłosierdzie jest kluczem otwierającym nam bramy nieba. Także dziś, tutaj, gdy więc uroczyście razem świętujemy pięćdziesięciolecie koronacji Cudownego Wizerunku Piekoszowskiej Pani i Królowej, Maryja, Matka Boża Miłosierdzia, i nam powtarza: szukaj swego brata! Szukaj tych, których codzienne rany krwawią i przez to wciąż przecież wołają do nas, abyśmy i my przybliżyli do nich jaśniejące światło miłosierdzia. Nie idźmy na to poszukiwanie zbyt daleko. Rozejrzyjmy się najpierw wokoło. Wróćmy więc jeszcze raz choćby i do tego miejsca, z którego po odmówieniu Koronki do Miłosierdzia Bożego, wyszliśmy dziś do tego kościoła, do pobliskiego domu naszych niepełnosprawnych Sióstr i Braci: przybliżmy jeszcze raz i do nich jaśniejące światło miłosierdzia. Wyjdźmy w tym szczególnym dniu świątecznym do ubogich, o których zwłaszcza dziś, w czasie II Światowego Dnia Ubogich, mamy i powinniśmy pamiętać: przybliżmy i do nich jaśniejące światło miłosierdzia. Pamiętajmy, jak zachęca nas w tegorocznym orędziu papież Franciszek, aby usłyszeć i rozpoznać ich głos. Odrzućmy lęk i strach. Nie bójmy się ubogich. Starajmy się dostrzec w nich tych, którzy naprawdę potrzebują pomocy, a nie tylko tych, którzy przynoszą niepewność, niestabilność, dezorientację w naszych codziennych nawykach, a zatem godni są odrzucenia i trzymania się od nich z daleka. Szukaj więc swego brata! Przybliż mu, Siostro i Bracie, jaśniejące światło miłosierdzia! Przybliżmy je więc wszystkim błądzącym i zagubionym. Przypominajmy sobie i innym, że żaden grzech nie może przekreślić miłosiernej bliskości Boga ani przeszkodzić Mu w uruchomieniu swej łaski nawrócenia, pod warunkiem, że uznajemy swój grzech i prosimy Boga o przebaczenie i o nawrócenie naszego serca. Przybliżmy jaśniejące światło miłosierdzia także wszystkim skłóconym, zwaśnionym, tym, których serce przepełnia dziś smutek, gorycz czy nienawiść. Matko Boża Miłosierdzia! Swoje miłosierne oczy na nas zwróć! Okaż nam swego Syna! Prowadź nas do Niego! Cóż więc dzisiaj powiecie – pytał pięćdziesiąt lat temu w dniu uroczystej koronacji Prymas Tysiąclecia – wkładając złotą koronę na Jej zasłużone skronie, upracowane wierną służbą Ludowi Bożemu w Piekoszowie, w Ziemi Kieleckiej i w całej Polsce? Chyba to, że dochowacie Jej wierności, że będziecie się wsłuchiwać w to, co powiedziała już w Kanie: cokolwiek wam Syn mój każe, to czyńcie. Jej Syn mówi po cichu – dopowiedział wówczas jeszcze Ksiądz Prymas – mówi szeptem. On nie narzuca, nie gwałci i nie grozi. On prosi i Jego Matka też prosi (…) Cóż więc dziś powiecie? Cóż więc i my powiemy?